„Bardzo długie popołudnie” Inga Vesper

„Trzeba podlać pelargonie. Sama nie mogę tego zrobić, bo mam ostatni dzień miesiączki. Frank nie lubi, kiedy podlewam kwiaty w czasie menstruacji. Mówi, że więdną od kobiecych miazmatów, dlatego lepiej zostawić to służącej. Ale Ruby przyjdzie dopiero po południu. Trudno, będą musiały zaczekać.

Zgadzam się z nim, rzecz jasna, nie komentuję tego, że jednocześnie twierdzi, iż Murzyni nie potrafią o nic zadbać, dlatego w oknach ich domów nie uświadczysz skrzynek na kwiaty, a ich dzieci często umierają w niemowlęctwie”.

Ot i cały obraz pięknej, bogatej Kalifornii w końcówce lat 50-tych. Strojne panie domu w swoich pięknych sukienkach, wspierane przez czarnoskórą służbę, którą najczęściej traktują z prawdziwym obrzydzeniem.

Wspomniana wyżej Ruby pewnego jak zwykle upalnego popołudnia trafia do domu pani, której pomaga w wypełnianiu codziennych obowiązków. W ogrodzie znajduje jej błąkającą się córkę, a w środku płaczące młodsze dziecko. Dziwne to wszystko jakieś od początku, bo pracodawczyni nie ma, a w kuchni znajduje się podejrzana plama krwi.  

I tak zaczyna się historia poszukiwania żywej lub martwej pani domu. Ruby jako Murzynka może być tylko obwiniana za wszystko, nikt nie liczy się z jej zdaniem i spostrzeżeniami. Przecież zawsze była niemiłym intruzem w tym domu. Jednak policjant prowadzący dochodzenie, wie, że tylko we współpracy z nią uda mu się nie dać plamy po raz kolejny. Decyduje się więc zaufać jej, mimo niedowierzania ze wszystkich stron. Bo on biały, a ona czarna.

Fajna książka na fajny wakacyjny czas. Bez szalonych zwrotów akcji,  bo to rozleniwiona słońcem, gorąca Kalifornia. I mało tego ten upał czytelnik poczuje.

Gdybym miała jakoś kwalifikować, to powiedziałabym, że to raczej taki kryminalny obyczaj. Czyta się szybko i przyjemnie i czeka na informację, co ta pani domu wywinęła, że jej nie ma.

Zapakujcie do walizki na wakacje.

Dziękuję Wydawnictwu Słowne za egzemplarz recenzencki😊

Ten post ma 4 komentarzy

  1. Ania

    Zachęciłaś, jak zawsze

  2. Joanna

    Uwielbiam klimat lat 50. , szczególną dbałość, zaradność i dążenie do perfekcji prawie w każdej dziedzinie życia, dlatego po przeczytaniu Waszej recenzji nie mogę ominąć lektury książki. Recenzja obiecuje tajemnicę, kalifornijskie upały i dobry humor, dlatego poprzesuwam trochę mój stosik do czytania i niebawem rozpocznę lekturę.

Dodaj komentarz